Tzw. dzień wolny :)
Udaliśmy się do pobliskiego Skalistoje, gdzie w nieczynnym zalanym kamieniołomie eoceńskich wapieni numulitowych urządziliśmy piknik. Obolon lał się strumieniami :D. Dziewczyny szukając skamieniałości łapały opaleniznę. Kąpiel w krystalicznie czystej wodzie i wygrzewanie się na słoneczku było nagrodą za wczorajszy marsz w strugach deszczu!!! Istny raj na ziemi!!! Jedynie kiełbacha ukraińska okazała się fatalna!!! Nie mam pojęcia z czego ją robią, ale na pewno nie z wieprzowiny!!! Miała dziwny zapach, smak i wygląd :P, ale czego to nie zje biedny student :) (mocno przypieczona, tak na węgielek, była całkiem niezła).